Czytasz - komentuj! Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawicie jeden mały komentarzyk, którego pisanie zajmuje Wam chwilkę, a dla mnie to ogromna motywacja! xo
_________________________________________________________________________________
Niecały tydzień po Brit Awards cały zespół ruszył w trasę. Na Britsach ponownie wygrali kilka nagród. Cały czas są szanowanym zespołem. Na szczęście, bo całkiem niedawno mogło wszystko się rozwalić. Nowa trasa koncertowa rozpoczęła się tym razem w USA. Nie zaczęli jak ostatnio w Anglii, postanowili polecieć do zachodnich sąsiadów, zachodniej potęgi. Chłopcy bardzo lubili spędzać czas w USA. Poczynając od Los Angeles i Miami, przez inne stany aż do Nowego Jorku.
Kalifornia przywitała ich piękną pogodą, mimo że
była zima. Jednak w tych stronach zazwyczaj temperatura nie spadała poniżej
zera. Gdy zajechali do San Jose powitało ich piękne słońce. Było ciepło.
Dokładnie 14 stopni. Po ich minach było widać zadowolenie. Zachodnia część USA
zawsze była piękna i ciepła. Wschodnia już inaczej.
- Piękna pogoda, jak zawsze w Kalifornii – zaczął
Louis – Jak dobrze, że będziemy tutaj przez tydzień, a tylko trzy koncerty. San
Jose – kocham Cię. – wykrzyknął.
- Dokładnie – odpowiedział Niall – Tylko szkoda, że
tydzień minie jak szalony, tak samo jak było w LA i Miami. – posmutniał.
- Oj, nie narzekajcie. – włączył się nagle Harry. –
Przecież tak zawsze jest. Tydzień tutaj, kolejny gdzieś indziej. Potem Ameryka
Południowa, Japonia, Europa i Australia z Nową Zelandią. I od początku.
- Właśnie. To już rutyna. – wtrącił Liam. – Tylko
czasami rozpoczynamy od Europy.
Zayn tylko pokiwał głową. Widocznie nie miał ochoty
się wypowiadać. Był zmęczony. Wcześnie wstali, a on lubił długo spać. Harry
podobnie, ale to właśnie Zayn był największym śpiochem.
- Macie zamiar tak siedzieć na tym hotelowym
tarasie? – zapytał Niall.
- Ja zostaję. – powiedział Louis.
- I ja. – odparł Liam.
Zayn ponownie kiwnął głową, że popiera poprzedników.
- A Ty Harry? – spojrzał na niego blondyn.
- Mogę iść. – odpowiedział. – A gdzie chcesz się
przejść?
- Nie wiem. Gdziekolwiek. Może jakiś sklep,
kawiarnia. Cokolwiek. – powiedział.
- Ok. Idziemy. – uśmiechnął się Harry.
Wyszli z hotelu, który był położony na obrzeżach
miasta, w otoczeniu pięknych parków i lasów. Szli bardzo powoli. W końcu im się
nie śpieszyło. Dziś nie mieli koncertu. Dopiero jutro wieczorem. Gdy weszli w
bardziej zaludnioną dzielnicę ubrali okulary przeciwsłoneczne na oczy. Mieli
nadzieję, że nie będzie tu zbyt wielu fanów. Niall ubrał dodatkowo czapkę z
daszkiem, a Harry jak ostatnimi czasy kapelusz. Przechadzali się chodnikiem
mijając różnorakie sklepy, ludzi różnych narodowości. Gdy Niall ujrzał sklep
spożywczy weszli do niego i zniknęli między półkami.
- Co bierzesz Niall? – zapytał Harry. – Robimy coś
wieczorem?
- Możemy zrobić, ale to wtedy kupi nasz sztab,
pamiętasz, że nas prosili, żebyśmy nie kupowali sami alkoholi i zbyt dużej
ilości jedzenia. – zrobił dziwną minę. – Jak ich wtedy słuchałem to czułem się
jak mały chłopiec, który nie potrafi pójść sam do sklepu.
- Tak właśnie nas traktują. – odpowiedział Harry i
opuścił wzrok na półki.
Przeszedł do napojów zostawiając gdzieś Nialla,
umówili się przed wyjściem. Szukał soku jabłkowego i wody niegazowanej. Znalazł
to co chciał i skierował się na dział, gdzie były słodycze. Cichym krokiem
wszedł między półki i zamarł. Zobaczył dziewczynę z małą dziewczynką w wózku.
Dziewczynę przypominającą jego piękność ze snu. Patrzył na nią i stał jak
wryty. Ogarnął się, gdy dostał smsa. Spojrzał od kogo i prędko odpisał. Po czym
udając, że dalej pisze zrobił zdjęcie dziewczynie z dzieckiem. Potem przeszedł
obok niej biorąc jednego twixa z półki, kierując się do kasy. Wyszedł ze
sklepu, gdzie przed nim czekał na niego Niall. Spiorunował go spojrzeniem, ale
nic nie powiedział. Harry natomiast od razu zaczął się tłumaczyć.
- Pamiętasz jak pisaliśmy piosenki na nowy album? –
zapytał.
- Jasne. – odpowiedział Niall. – A co to ma do
Twojego długiego siedzenia w sklepie?
- Ona. – wskazał mu zrobione przez siebie zdjęcie.
- Chwilunia. – spojrzał na Harry’ego Niall. – Czyli,
że panna z Twojego snu wygląda tak jak ta na tym zdjęciu?
- Dokładnie. – przytaknął brunet.
- I ona jest w tym sklepie? Teraz? – dopytywał dalej
Niall.
- Tak.
- Moment, Harry to Twoja szansa. Musimy poczekać i
potem będziemy ją śledzili. – uśmiechnął się blondyn.
- Bez przesady.
- Aha. Czyli mam rozumieć, że nie chcesz jej poznać?
- Nie o to chodzi. Po prostu to będzie dziwnie
wyglądało. – odpowiedział Harry.
- My nic nie będziemy robić, do momentu gdy coś nie
będzie potrzebne. – zawadiacko poruszał brwiami Niall patrząc na bruneta, który stał z
lekko posępną miną.
- No nie wiem. – powiedział niepewnie Harry.
- Jak nie spróbujesz, to nic nie zyskasz. – mówiąc
to spojrzał na drzwi sklepu, z których wyszła młoda dziewczyna z maleńką
dziewczynką. Maksymalnie półtoraroczną. Niall uśmiechnął się do przyjaciela i
pociągnął go za nimi.
Szli tak przez jakiś czas rozmawiając na różne
tematy i wciąż bacznie obserwując brunetkę, która szła jakieś dwieście metrów
przed nimi. Jednak nie było żadnego pretekstu by można było do niej podejść.
Harry spojrzał na Nialla zrezygnowanym wzrokiem, lecz blondyn uśmiechnął się do
niego jakby czuł, że coś się wydarzy.
- Nie bez powodu ona Ci się śniła. – powiedział. –
Mówię Ci, Harry. To jest przeznaczenie.
- No nie wiem. – odparł i spuścił wzrok.
Nagle ku jego zdziwieniu pod jego nogami leżał mały,
biały miś z niebieską kokardką, na której było napisane For Clarie – dad Jamie. Harry uśmiechnął się i pokazał misia
blondynowi. Niall od razu wiedział co ma robić, choć Harry całkowicie się tego
nie spodziewał.
- Biegnij za mną. – krzyknął Niall w stronę bruneta.
– Przepraszam najmocniej! – krzyknął w stronę pięknej nieznajomej. – Wybaczy
pani, że przeszkadzamy. – powiedział zdyszany dobiegając do dziewczyny, która
stała odwrócona w ich stronę. – Ale chyba coś pani zgubiła. – uśmiechnął się
serdecznie ukazując rządek prostych białych zębów.
- Ja coś zgubiłam? – zapytała zmieszana dziewczyna
spoglądając na Nialla i Harry’ego, który stał obok blondyna. – Nie sądzę.
- Może nie pani. – zaczął Harry – Ale ta maleńka
piękność w tym niebieskim wózku. – uśmiechnął się do małej blondynki, która
odwzajemniła uśmiech, na co brunetka spojrzała z zainteresowaniem na Harry’ego.
- Cóż moja Clarie zgubiła? – zapytała się chłopaków.
- Tego oto misia. – odparł z uśmiechem Harry. –
Teraz jestem tego bardziej niż pewny, ponieważ wypowiedziała pani jej imię. –
wyciągnął misia w stronę małej Clarie, która z uśmiechem wzięła misia w swoje
małe rączki.
- Kuję. – dotknęła rączką palca Harry’ego.
- Proszę bardzo. – uśmiechnął się.
- Nie będziemy już paniom przeszkadzać. – odezwał
się nagle Niall. – Możemy zeswatać pani córeczkę z moim bratankiem. – zaśmiał
się na co brunetka również się roześmiała.
- Może kiedyś. – uśmiechnęła się promiennie. –
Dziękuję Wam za uratowanie Misia. Jest to dla niej bardzo ważny Miś.
- Zauważyliśmy. Jest na nim napisane od taty.
- No tak. Faktycznie, jest to banalne do
rozszyfrowania dla każdego, kto potrafi czytać. Dobrze, ja się będę zbierała
już, nie mam zbyt dużo czasu. – spojrzała na każdego z osobna – Dziękuję
jeszcze raz bardzo za znalezienie misia.
- Nie ma za co. – odparł Harry z uśmiechem.
Dziewczyna miała już odejść, ale Niall musiał
wspomóc przyjaciela.
- Przepraszam jeszcze na sekundę. – wtrącił. – Ma
pani może kogoś w rodzinie kto lubi One Direction i miałby ochotę pójść na
koncert za darmo?
- Naprawdę możecie rozdawać wejściówki na swoje
koncerty? – zapytała zdziwiona. – I tak komu chcecie? I przy okazji żadna pani,
tylko Lily. – uśmiechnęła się ponownie.
- Oczywiście. – odparł z uśmiechem Niall. – To jak masz
ochotę, bądź kogoś znasz.
- Ja z jak największą chęcią, ale nie zostawię
Clarie rodzicom na głowie. – spojrzała na małą – Ale mam młodsze dwie kuzynki
zakochane w Was po uszy, ale one chyba idą bo rodzice im kupili wejściówki jak
dobrze pamiętam. – zaśmiała się.
- Możesz zabrać Clarie. – uśmiechnął się Niall. –
Prawda Harry? Wprowadzimy je od tyłu gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał. –
wpatrywał się w stojącego Harry’ego.
- Tak, tak. Oczywiście. – powiedział prędko Harry.
- Naprawdę? – zapytała Lily.
- Jasne. W takim razie słuchaj Lily. – powiedział
Niall patrząc na nią. – Tutaj jest mój numer, a ten Harry’ego. Dzwoń na nie
jutro koło 17. Wiesz gdzie będzie koncert prawda?
- Tak wiem, dziewczynki mi opowiadały. – uśmiechnęła
się. – W takim razie przyjdę z Clarie. Dziękuję i na pewno będę dzwoniła.
- Super. – odparł Niall. – To do jutra.
- Trzymajcie się i jeszcze raz dziękuję.
- Do zobaczenia. – odpowiedział w końcu Harry.
Dziewczyna odeszła wolnym krokiem, a Harry i Niall
stali w jednym miejscu. Z minuty na minutę znikała im z widoku. Gdy zniknęła
całkowicie Niall spojrzał na zamyślonego Harry’ego.
- Stary, nie mówiłeś, że ma dziecko.
- Wiesz co, śniła mi się w jednym śnie także ta
maleńka.
- Serio? To na pewno ona?
- Tak. Czuję, że tak.
- Bracie, jeżeli między Wami coś będzie to ja będę
szczęśliwy razem z Tobą. Jest cudowna. – odparł Niall.
- Wiem, widziałem i słyszałem. – zaśmiał się w końcu
Harry.
- Dobrze, chodźmy już do hotelu, bo robi się późno i
właśnie dostałem sms od Zayna.
- Ok, ruszamy.
Do hotelu dotarli po około piętnastu minutach. Harry był cały podekscytowany. Non stop myślał o Lily. Nie mógł przestać. Gdy tylko weszli do pokoju i usiedli na przeciw pozostałej trójki, chłopcy zaczęli się im bacznie przyglądać. Czuli, że wydarzyło się coś bardzo ciekawego.
- Więc Harry. - zaczął Niall - Opowiedz chłopakom, co Ci się dzisiaj przytrafiło.
- No ej, Niall. - spojrzał na blondyna. - Musiałeś?
Blondyn tylko pokiwał głową na tak i się zaśmiał, po czym odezwał się Liam:
- Coś Wam się przytrafiło? No w zasadzie Tobie, Harry. Opowiadaj.
- Właśnie. - dodał Louis.
- Zamieniamy się w słuch. - uśmiechnął się Malik i spojrzał z zainteresowaniem na bruneta.
Chcąc, nie chcąc Harry zaczął opowiadać swoją przygodę, jaka dzisiaj mu się przytrafiła. Chłopaki siedzieli cicho i z miną dziecka, który ogląda ulubioną bajkę. Niall natomiast co chwilę chichotał. Gdy Harry skończył opowiadać stwierdził, że pójdzie spać, bo jak na jeden dzień to miał zbyt dużo wrażeń. Zawinął się z pokoju gościnnego i poszedł spać. Jednak gdy położył się do łóżka, sen nie przychodził. Jego poziom podekscytowania wzrósł do takiego stopnia, że nie mógł zmrużyć oka. Cały czas ponownie myślał o Lily. Zamykał oczy - widział Lily. Otwierał je i to samo. 'Jestem dziwny.' myślał. Ostatecznie jednak postanowił, że zamknie oczy i spróbuje zasnąć.
- Harry! Wstawaj! - krzyczał Niall stojąc nad łóżkiem bruneta. - Człowieku, już po pierwszej. Zaraz jedziemy do amfiteatru. Wstawaj Harry!
- Co? Jak? Gdzie? - zapytał zaspany. - Ja nic nie zrobiłem. - majaczył.
- Boże, drugi majaczy. - zaśmiał się Niall. - Jednego budzi dwójka, drugiego ja. Cóż za los na nas spadł. To wstajesz, czy już nie chcesz spotkać Lily?
- Ok. Już wstaję. - odpowiedział i wstał z łóżka kierując się prosto do łazienki.
Niall popatrzył na przyjaciela z uśmiechem i wyszedł.
Po godzinie dojechali w końcu do amfiteatru i rozpoczęli próby. Gdy dochodziła godzina 17 Harry z napięciem na twarzy wpatrywał się w ekran telefonu. Zastanawiał się, czy Lily zadzwoni, czy w ogóle przyjdzie. Nie robił nic tylko patrzył zniecierpliwiony w telefon.
- Stary! - trącił bruneta Niall. - Już 17. Szykuj się.
- Ale.. Lily. - wymamrotał.
- Chłopie. - zaczął blondyn. - Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Teraz już wszystko zależy od niej. Także wstań, ale trzymaj telefon blisko i nie wyczekuj, żebyś się nie zawiódł. Ok? - zapytał kończąc.
- Jasne. - odparł Harry. - Masz rację. Dzięki stary.
Wstał i poszedł za blondynem. Ostatnie poprawki, sprawdzanie odsłuchu, wybieranie ubrań, stylizowanie włosów. Wszystko gotowe, za godzinę wychodzą na scenę. Harry zapomniał przez chwilę o tym, że ma do niego zadzwonić Lily. Jednak nie na długo, bo w momencie gdy jego telefon zawibrował, a on wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran, jego serce zamarło...
- Stary! - trącił bruneta Niall. - Już 17. Szykuj się.
- Ale.. Lily. - wymamrotał.
- Chłopie. - zaczął blondyn. - Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Teraz już wszystko zależy od niej. Także wstań, ale trzymaj telefon blisko i nie wyczekuj, żebyś się nie zawiódł. Ok? - zapytał kończąc.
- Jasne. - odparł Harry. - Masz rację. Dzięki stary.
Wstał i poszedł za blondynem. Ostatnie poprawki, sprawdzanie odsłuchu, wybieranie ubrań, stylizowanie włosów. Wszystko gotowe, za godzinę wychodzą na scenę. Harry zapomniał przez chwilę o tym, że ma do niego zadzwonić Lily. Jednak nie na długo, bo w momencie gdy jego telefon zawibrował, a on wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran, jego serce zamarło...