sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział V



Czytasz - komentuj! Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawicie jeden mały komentarzyk, którego pisanie zajmuje Wam chwilkę, a dla mnie to ogromna motywacja! xo


_________________________________________________________________________________



Niecały tydzień po Brit Awards cały zespół ruszył w trasę. Na Britsach ponownie wygrali kilka nagród. Cały czas są szanowanym zespołem. Na szczęście, bo całkiem niedawno mogło wszystko się rozwalić. Nowa trasa koncertowa rozpoczęła się tym razem w USA. Nie zaczęli jak ostatnio w Anglii, postanowili polecieć do zachodnich sąsiadów, zachodniej potęgi. Chłopcy bardzo lubili spędzać czas w USA. Poczynając od Los Angeles i Miami, przez inne stany aż do Nowego Jorku.

Kalifornia przywitała ich piękną pogodą, mimo że była zima. Jednak w tych stronach zazwyczaj temperatura nie spadała poniżej zera. Gdy zajechali do San Jose powitało ich piękne słońce. Było ciepło. Dokładnie 14 stopni. Po ich minach było widać zadowolenie. Zachodnia część USA zawsze była piękna i ciepła. Wschodnia już inaczej.
- Piękna pogoda, jak zawsze w Kalifornii – zaczął Louis – Jak dobrze, że będziemy tutaj przez tydzień, a tylko trzy koncerty. San Jose – kocham Cię. – wykrzyknął.
- Dokładnie – odpowiedział Niall – Tylko szkoda, że tydzień minie jak szalony, tak samo jak było w LA i Miami. – posmutniał.
- Oj, nie narzekajcie. – włączył się nagle Harry. – Przecież tak zawsze jest. Tydzień tutaj, kolejny gdzieś indziej. Potem Ameryka Południowa, Japonia, Europa i Australia z Nową Zelandią. I od początku.
- Właśnie. To już rutyna. – wtrącił Liam. – Tylko czasami rozpoczynamy od Europy.
Zayn tylko pokiwał głową. Widocznie nie miał ochoty się wypowiadać. Był zmęczony. Wcześnie wstali, a on lubił długo spać. Harry podobnie, ale to właśnie Zayn był największym śpiochem.
- Macie zamiar tak siedzieć na tym hotelowym tarasie? – zapytał Niall.
- Ja zostaję. – powiedział Louis.
- I ja. – odparł Liam.
Zayn ponownie kiwnął głową, że popiera poprzedników.
- A Ty Harry? – spojrzał na niego blondyn.
- Mogę iść. – odpowiedział. – A gdzie chcesz się przejść?
- Nie wiem. Gdziekolwiek. Może jakiś sklep, kawiarnia. Cokolwiek. – powiedział.
- Ok. Idziemy. – uśmiechnął się Harry.

Wyszli z hotelu, który był położony na obrzeżach miasta, w otoczeniu pięknych parków i lasów. Szli bardzo powoli. W końcu im się nie śpieszyło. Dziś nie mieli koncertu. Dopiero jutro wieczorem. Gdy weszli w bardziej zaludnioną dzielnicę ubrali okulary przeciwsłoneczne na oczy. Mieli nadzieję, że nie będzie tu zbyt wielu fanów. Niall ubrał dodatkowo czapkę z daszkiem, a Harry jak ostatnimi czasy kapelusz. Przechadzali się chodnikiem mijając różnorakie sklepy, ludzi różnych narodowości. Gdy Niall ujrzał sklep spożywczy weszli do niego i zniknęli między półkami.
- Co bierzesz Niall? – zapytał Harry. – Robimy coś wieczorem?
- Możemy zrobić, ale to wtedy kupi nasz sztab, pamiętasz, że nas prosili, żebyśmy nie kupowali sami alkoholi i zbyt dużej ilości jedzenia. – zrobił dziwną minę. – Jak ich wtedy słuchałem to czułem się jak mały chłopiec, który nie potrafi pójść sam do sklepu.
- Tak właśnie nas traktują. – odpowiedział Harry i opuścił wzrok na półki.
Przeszedł do napojów zostawiając gdzieś Nialla, umówili się przed wyjściem. Szukał soku jabłkowego i wody niegazowanej. Znalazł to co chciał i skierował się na dział, gdzie były słodycze. Cichym krokiem wszedł między półki i zamarł. Zobaczył dziewczynę z małą dziewczynką w wózku. Dziewczynę przypominającą jego piękność ze snu. Patrzył na nią i stał jak wryty. Ogarnął się, gdy dostał smsa. Spojrzał od kogo i prędko odpisał. Po czym udając, że dalej pisze zrobił zdjęcie dziewczynie z dzieckiem. Potem przeszedł obok niej biorąc jednego twixa z półki, kierując się do kasy. Wyszedł ze sklepu, gdzie przed nim czekał na niego Niall. Spiorunował go spojrzeniem, ale nic nie powiedział. Harry natomiast od razu zaczął się tłumaczyć.
- Pamiętasz jak pisaliśmy piosenki na nowy album? – zapytał.
- Jasne. – odpowiedział Niall. – A co to ma do Twojego długiego siedzenia w sklepie?
- Ona. – wskazał mu zrobione przez siebie zdjęcie.
- Chwilunia. – spojrzał na Harry’ego Niall. – Czyli, że panna z Twojego snu wygląda tak jak ta na tym zdjęciu?
- Dokładnie. – przytaknął brunet.
- I ona jest w tym sklepie? Teraz? – dopytywał dalej Niall.
- Tak.
- Moment, Harry to Twoja szansa. Musimy poczekać i potem będziemy ją śledzili. – uśmiechnął się blondyn.
- Bez przesady.
- Aha. Czyli mam rozumieć, że nie chcesz jej poznać?
- Nie o to chodzi. Po prostu to będzie dziwnie wyglądało. – odpowiedział Harry.
- My nic nie będziemy robić, do momentu gdy coś nie będzie potrzebne. – zawadiacko poruszał brwiami Niall patrząc na bruneta, który stał z lekko posępną miną.
- No nie wiem. – powiedział niepewnie Harry.
- Jak nie spróbujesz, to nic nie zyskasz. – mówiąc to spojrzał na drzwi sklepu, z których wyszła młoda dziewczyna z maleńką dziewczynką. Maksymalnie półtoraroczną. Niall uśmiechnął się do przyjaciela i pociągnął go za nimi.
Szli tak przez jakiś czas rozmawiając na różne tematy i wciąż bacznie obserwując brunetkę, która szła jakieś dwieście metrów przed nimi. Jednak nie było żadnego pretekstu by można było do niej podejść. Harry spojrzał na Nialla zrezygnowanym wzrokiem, lecz blondyn uśmiechnął się do niego jakby czuł, że coś się wydarzy.
- Nie bez powodu ona Ci się śniła. – powiedział. – Mówię Ci, Harry. To jest przeznaczenie.
- No nie wiem. – odparł i spuścił wzrok.
Nagle ku jego zdziwieniu pod jego nogami leżał mały, biały miś z niebieską kokardką, na której było napisane For Clarie – dad Jamie. Harry uśmiechnął się i pokazał misia blondynowi. Niall od razu wiedział co ma robić, choć Harry całkowicie się tego nie spodziewał.
- Biegnij za mną. – krzyknął Niall w stronę bruneta. – Przepraszam najmocniej! – krzyknął w stronę pięknej nieznajomej. – Wybaczy pani, że przeszkadzamy. – powiedział zdyszany dobiegając do dziewczyny, która stała odwrócona w ich stronę. – Ale chyba coś pani zgubiła. – uśmiechnął się serdecznie ukazując rządek prostych białych zębów.
- Ja coś zgubiłam? – zapytała zmieszana dziewczyna spoglądając na Nialla i Harry’ego, który stał obok blondyna. – Nie sądzę.
- Może nie pani. – zaczął Harry – Ale ta maleńka piękność w tym niebieskim wózku. – uśmiechnął się do małej blondynki, która odwzajemniła uśmiech, na co brunetka spojrzała z zainteresowaniem na Harry’ego.
- Cóż moja Clarie zgubiła? – zapytała się chłopaków.
- Tego oto misia. – odparł z uśmiechem Harry. – Teraz jestem tego bardziej niż pewny, ponieważ wypowiedziała pani jej imię. – wyciągnął misia w stronę małej Clarie, która z uśmiechem wzięła misia w swoje małe rączki.
- Kuję. – dotknęła rączką palca Harry’ego.
- Proszę bardzo. – uśmiechnął się.
- Nie będziemy już paniom przeszkadzać. – odezwał się nagle Niall. – Możemy zeswatać pani córeczkę z moim bratankiem. – zaśmiał się na co brunetka również się roześmiała.
- Może kiedyś. – uśmiechnęła się promiennie. – Dziękuję Wam za uratowanie Misia. Jest to dla niej bardzo ważny Miś.
- Zauważyliśmy. Jest na nim napisane od taty.
- No tak. Faktycznie, jest to banalne do rozszyfrowania dla każdego, kto potrafi czytać. Dobrze, ja się będę zbierała już, nie mam zbyt dużo czasu. – spojrzała na każdego z osobna – Dziękuję jeszcze raz bardzo za znalezienie misia.
- Nie ma za co. – odparł Harry z uśmiechem.
Dziewczyna miała już odejść, ale Niall musiał wspomóc przyjaciela.
- Przepraszam jeszcze na sekundę. – wtrącił. – Ma pani może kogoś w rodzinie kto lubi One Direction i miałby ochotę pójść na koncert za darmo?
- Naprawdę możecie rozdawać wejściówki na swoje koncerty? – zapytała zdziwiona. – I tak komu chcecie? I przy okazji żadna pani, tylko Lily. – uśmiechnęła się ponownie.
- Oczywiście. – odparł z uśmiechem Niall. – To jak masz ochotę, bądź kogoś znasz.
- Ja z jak największą chęcią, ale nie zostawię Clarie rodzicom na głowie. – spojrzała na małą – Ale mam młodsze dwie kuzynki zakochane w Was po uszy, ale one chyba idą bo rodzice im kupili wejściówki jak dobrze pamiętam. – zaśmiała się.
- Możesz zabrać Clarie. – uśmiechnął się Niall. – Prawda Harry? Wprowadzimy je od tyłu gdzie nikt nie będzie im przeszkadzał. – wpatrywał się w stojącego Harry’ego.
- Tak, tak. Oczywiście. – powiedział prędko Harry.
- Naprawdę? – zapytała Lily.
- Jasne. W takim razie słuchaj Lily. – powiedział Niall patrząc na nią. – Tutaj jest mój numer, a ten Harry’ego. Dzwoń na nie jutro koło 17. Wiesz gdzie będzie koncert prawda?
- Tak wiem, dziewczynki mi opowiadały. – uśmiechnęła się. – W takim razie przyjdę z Clarie. Dziękuję i na pewno będę dzwoniła.
- Super. – odparł Niall. – To do jutra.
- Trzymajcie się i jeszcze raz dziękuję.
- Do zobaczenia. – odpowiedział w końcu Harry.
Dziewczyna odeszła wolnym krokiem, a Harry i Niall stali w jednym miejscu. Z minuty na minutę znikała im z widoku. Gdy zniknęła całkowicie Niall spojrzał na zamyślonego Harry’ego.
- Stary, nie mówiłeś, że ma dziecko.
- Wiesz co, śniła mi się w jednym śnie także ta maleńka.
- Serio? To na pewno ona?
- Tak. Czuję, że tak.
- Bracie, jeżeli między Wami coś będzie to ja będę szczęśliwy razem z Tobą. Jest cudowna. – odparł Niall.
- Wiem, widziałem i słyszałem. – zaśmiał się w końcu Harry.
- Dobrze, chodźmy już do hotelu, bo robi się późno i właśnie dostałem sms od Zayna.
- Ok, ruszamy.

Do hotelu dotarli po około piętnastu minutach. Harry był cały podekscytowany. Non stop myślał o Lily. Nie mógł przestać. Gdy tylko weszli do pokoju i usiedli na przeciw pozostałej trójki, chłopcy zaczęli się im bacznie przyglądać. Czuli, że wydarzyło się coś bardzo ciekawego. 
- Więc Harry. - zaczął Niall - Opowiedz chłopakom, co Ci się dzisiaj przytrafiło. 
- No ej, Niall. - spojrzał na blondyna. - Musiałeś?
Blondyn tylko pokiwał głową na tak i się zaśmiał, po czym odezwał się Liam:
- Coś Wam się przytrafiło? No w zasadzie Tobie, Harry. Opowiadaj.
- Właśnie. - dodał Louis.
- Zamieniamy się w słuch. - uśmiechnął się Malik i spojrzał z zainteresowaniem na bruneta. 
Chcąc, nie chcąc Harry zaczął opowiadać swoją przygodę, jaka dzisiaj mu się przytrafiła. Chłopaki siedzieli cicho i z miną dziecka, który ogląda ulubioną bajkę. Niall natomiast co chwilę chichotał. Gdy Harry skończył opowiadać stwierdził, że pójdzie spać, bo jak na jeden dzień to miał zbyt dużo wrażeń. Zawinął się z pokoju gościnnego i poszedł spać. Jednak gdy położył się do łóżka, sen nie przychodził. Jego poziom podekscytowania wzrósł do takiego stopnia, że nie mógł zmrużyć oka. Cały czas ponownie myślał o Lily. Zamykał oczy - widział Lily. Otwierał je i to samo. 'Jestem dziwny.' myślał. Ostatecznie jednak postanowił, że zamknie oczy i spróbuje zasnąć. 

- Harry! Wstawaj! - krzyczał Niall stojąc nad łóżkiem bruneta. - Człowieku, już po pierwszej. Zaraz jedziemy do amfiteatru. Wstawaj Harry! 
- Co? Jak? Gdzie? - zapytał zaspany. - Ja nic nie zrobiłem. - majaczył.
- Boże, drugi majaczy. - zaśmiał się Niall. - Jednego budzi dwójka, drugiego ja. Cóż za los na nas spadł. To wstajesz, czy już nie chcesz spotkać Lily?
- Ok. Już wstaję. - odpowiedział i wstał z łóżka kierując się prosto do łazienki. 
Niall popatrzył na przyjaciela z uśmiechem i wyszedł.

Po godzinie dojechali w końcu do amfiteatru i rozpoczęli próby. Gdy dochodziła godzina 17 Harry z napięciem na twarzy wpatrywał się w ekran telefonu. Zastanawiał się, czy Lily zadzwoni, czy w ogóle przyjdzie. Nie robił nic tylko patrzył zniecierpliwiony w telefon.
- Stary! - trącił bruneta Niall. - Już 17. Szykuj się.
- Ale.. Lily. - wymamrotał.
- Chłopie. - zaczął blondyn. - Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Teraz już wszystko zależy od niej. Także wstań, ale trzymaj telefon blisko i nie wyczekuj, żebyś się nie zawiódł. Ok? - zapytał kończąc.
- Jasne. - odparł Harry. - Masz rację. Dzięki stary.
Wstał i poszedł za blondynem. Ostatnie poprawki, sprawdzanie odsłuchu, wybieranie ubrań, stylizowanie włosów. Wszystko gotowe, za godzinę wychodzą na scenę. Harry zapomniał przez chwilę o tym, że ma do niego zadzwonić Lily. Jednak nie na długo, bo w momencie gdy jego telefon zawibrował, a on wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran, jego serce zamarło...


2 komentarze: