wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział II

Czytasz - komentuj! Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawicie jeden mały komentarzyk, którego pisanie zajmuje Wam chwilkę, a dla mnie to ogromna motywacja! xo

_____________________________________________________________________________


Za co mnie kochasz? - zaśmiała się brunetka. Za wszystko - odpowiedział dotykając jej policzka. Złoto w jej oczach zabłyszczało i przy tym obdarowała go najpiękniejszym uśmiechem jak do tej pory, po czym zbliżyła do niego swoje usta i..


Obudził go cichy dźwięk budzika nastawiony na godzinę 7. Chciał wstać przed kochankami. Nie sądził jednak, że znowu będzie mu się śniła piękna nieznajoma. Gdy tylko zwlókł się z kanapy poszedł do kuchni i otwierając lodówkę wyciągnął z niej sok. Zdziwił się, że był prawie pusty. Widocznie nocny przyjaciel Megg polubił jego sok, bo Megg nie znosiła jabłek i wszystkiego co z nimi związane. Dopił go do końca i wyrzucił karton do śmietnika. Wziął telefon i poszedł do sypialni. Delikatnie uchylił drzwi. Pstryknął zdjęcie złączonej, nagiej parze. Wszedł do środka. Podszedł do szafy, z której wyciągnął coś do ubrania. Biała koszulka z dłońmi. Pokiwał głową na tak i wsunął ją na swoje umięśnione ciało. Po zamknięciu szafy spojrzał z niesmakiem na swoje łóżko.
- Sorry, że wam przeszkadzam, ale czy moglibyście się już wynieść z mojego łóżka? Mogliście sobie znaleźć jakieś inne, a nie w moim się bzykaliście. Dzięki. Wszystko do wymiany. - powiedział, na co dwójka gwałtownie zakryła się kołdrą.
-  To nie tak jak myślisz. - zaczęła plątać się w zeznaniach blondynka.
- Megg, Megg. Nie rób scen. - powiedział z politowaniem Harry - Zabieraj rzeczy, kolegę i wracaj do mamusi. - kiwnął głową - Masz dziesięć minut. - powiedział i wyszedł z sypialni.
Po około dwudziestu minutach z sypialni wyszła Megg z kolegą, który niósł jej dwie torby.
- Miało być dziesięć minut, no ale daruję. - powiedział Harry spoglądając na dwójkę. - Jeszcze klucze.
- Trzymaj. - odpowiedziała pokornie Megg wręczając mu pęk kluczy. - Ale...
- Nawet się nie odzywaj. Z nami koniec, chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
- Ugh. Kurwa. - przeklnęła blondynka i zniknęła z kolegą za drzwiami z wielkim trzaskiem. - Jeszcze tego pożałujesz. - krzyknęła zza drzwi.
'Tak, na pewno' zaśmiał się Harry po czym poczuł ulgę na sercu głęboko oddychając. 'Jednak Bóg mnie kocha' stwierdził. Wziął telefon i wybrał numer do klucznika i operatora domofonów. Zamówił wymianę wszystkich zamków i zmianę kodu domofonu w kamienicy. Po wykonaniu telefonu ruszył do studia.
Do pokoju, gdzie zazwyczaj wszyscy siedzieli wszedł bardziej pewny siebie niż wczoraj.
- Siema. - powiedział z uśmiechem siadając na kanapie tuż obok Nialla.
- No cześć! Jaka zmiana. - odpowiedział blondyn.
- A tak jakoś lepiej się czuję. - zaśmiał się brunet ukazując przy tym swój dołeczek w policzku.
- To dobrze. Nawet bardzo. Co się stało, że wręcz promieniejesz? - zapytał zdziwiony Louis.
- Może nie do końca promienieje, ale po prostu młoda się wyniosła i jestem szczęśliwy.
- Ale jak to? - spojrzał na Harry'ego ze zdziwieniem Liam.
- Normalnie. - odparł Harry - Przyłapałem ją na zdradzie.
- Ona z kimś w Twoim łóżku? - parsknął śmiechem Zayn.
- Tak. - zaśmiał się Harry - Co najlepsze byli tak sobą zajęci, że nawet nie ogarnęli, że ktoś wszedł do domu.
- Jak to? To gdzie Ty spałeś? - zapytał zszokowany Niall.
- Na kanapie w salonie. Rano się z nimi pożegnałem.
- Aha. - zaśmiał się Louis - A jednak dobrze ją oceniłem od samego początku.
- Miałeś co do niej rację. - przytaknął mulat - Masz nosa do tych dziewczynek.
- Uznam to za komplement. - uśmiechnął się Louis.
- Zdecydowanie chciałem Ci sprawić komplement. - odwzajemnił uśmiech Malik.
- To super. Dziękuję.
- Coś mamy robić? - przerwał rozmowę Louisa i Zayna, Harry.
- W zasadzie powinniśmy pisać kolejne piosenki. - odpowiedział Liam.
- No to do roboty. - uśmiechnął się Harry i biorąc kartkę poszedł w kąt.
- Niesamowite jak ona go blokowała. - dziwił się Liam.
- No widzisz. - zaczął Niall - Miała moc najwyraźniej. Wysysała z niego radość z życia. Dobrze, że wrócił. - ucieszył się blondyn i poszedł w drugi kąt.

Dni leciały jak szalone w natłoku pracy. Wszyscy starali się cieszyć chwilą. Spędzali każde wolne sekundy ze swoimi ukochanymi i innymi znajomymi. Gdy między pracą, a galą muzyczną znalazły się cztery dni wolnego każdy postanowił spędzić czas z najbliższymi. Do Nialla przyjechała mama z bratem i jego rodziną, Zayn z Perrie pojechali do jego rodziców, podobnie zrobili Liam i Louis. Harry natomiast stwierdził, że pojedzie po mamę i siostrę i wróci z nimi na galę, by mu towarzyszyły po raz kolejny. Były to dwie najważniejsze kobiety w jego życiu, nic więc dziwnego, że chciał spędzać z nimi sporo czasu.
Gdy zajechał do swojej rodzinnej miejscowości, wyszedł z samochodu i rozejrzał się z uśmiechem. Odetchnął głęboko znajomym powietrzem i skierował swoje kroki w kierunku domu. Nie zdążył zapukać, bo drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Anne, jego mama. Była to bardzo piękna kobieta, o ciemnych włosach i jasnych oczach. Harry odziedziczył po niej oprócz tego dołeczki w policzkach. Gdy przyjaciele Harry’ego próbowali odgadnąć jej prawidłowy wiek, zawsze ją odmładzali. Nic dziwnego, ponieważ Anne wygląda bardzo młodo mimo swojego wieku. Brunetka spojrzała na swojego syna i powiedziała:
- Synek! W końcu przyjechałeś do mamy. - rozradowana wtuliła go w ramiona, a on pozwolił jej tulić się jak za starych dobrych czasów. - Tęskniłam, dobrze Cię widzieć.
- Też tęskniłem mamo, dlatego właśnie przyjechałem. - uśmiechnął się, gdy tylko Anne rozluźniła uścisk. - Gemm jest?
- Jeszcze nie wróciła. Przyjedzie dziś, ale nie wiem o której. Ashton ją przywiezie. Była z nim w Australii u jego rodziny.
- No tak, zapomniałem. Więc ona będzie jego partnerką na Britsach. Więc Ty będziesz moją? - uśmiechnął się do mamy.
- Z chęcią synku, tylko czemu nie pójdziesz z jakąś dziewczyną w zbliżonym Tobie wieku?
- Mamo, wiesz, że jeszcze nie poznałem żadnej kobiety, która byłaby warta mojej uwagi.
- Co z tą Megg?
- Skończone. Na całe szczęście.
- Nawet jej nie poznałam. Do tej pory poznałam tylko dziewczynę, którą miałeś przed X-Factorem. No ale dobrze, nie będę pytała o nic więcej, ale obiecaj, że jak znajdziesz idealną dziewczynę, od razu ją poznam. - spojrzała mu prosto w oczy.
- Oczywiście mamo. - obiecał przykładając prawą dłoń do serca.
Anne pocałowała go w czoło i z uśmiechem poszła do kuchni, Harry natomiast skierował swoje kroki do swojego pokoju. Zawsze gdy odwiedzał mamę spędzał dużo czasu w swoim pokoju. Czuł się w nim naprawdę komfortowo. Był to mały pokój z trzema ciemnymi ścianami koloru palonej kawy i jedną jasną, bardzo mocno kontrastującą o kolorze piasku pustyni. Mimo ciemnych barw na ścianach duże okno za dnia rozświetlało pokój bez problemów. Wieczorem robił się w nim bardzo miły klimat. Światła wmontowane w ciemne ściany sprawiały wrażenie świecących gwiazd, co potęgowało piękno pokoju. Łóżko znajdowało się w małej wnęce. Oprócz tego w pokoju znajdowała się kanapa dla gości ze stolikiem. Komoda i szafa oraz półka, którą zdobiły zdjęcia rodziny i przyjaciół obecnych i tych, co byli kiedyś oraz jego ukochane książki, do których sięgał za każdym razem gdy przyjeżdżał do domu. Szczęśliwy usiadł na kanapie i spojrzał dookoła. Tęsknił za tym miejscem bardziej niż myślał. Zawsze tak było, szczególnie gdy wracał z trasy. Wtedy nie bywa w domu kilka miesięcy i taki powrót jest dla niego jak przyjazd do sanatorium. Może się wyciszyć i znaleźć siebie na nowo. Nie słyszy piszczących tłumów, chociaż z początku kariery fanki nawet przyjeżdżały do Holmes Chapel i stawały pod drzwiami i oknami skandując jego imię. Na szczęście tak już się nie zdarza, no może bardzo rzadko. Zmęczony podróżą wstał z kanapy i podszedł do okna, blisko którego stało łóżko. Położył się i zamknął oczy.

- Nie przesadzaj – powiedziała brunetka. – Wcale nie jestem najpiękniejszą kobietą na ziemi. Widziałam mnóstwo ładniejszych, zgrabniejszych i młodszych.
- No proszę Cię. – zaśmiał się Harry. – Jak mówię, że jesteś najpiękniejsza to tak jest. Nawet nie wiesz ile dziewczyn chciałoby być na Twoim miejscu.
Brązowo-złote oczy dziewczyny zabłyszczały i posmutniały, albo były zdenerwowane.
- Takim tekstem mnie nie przekonasz, nigdy. Jednak każda gwiazda jest taka sama. Ja się nie pchałam by Cię poznać. Sam się napatoczyłeś. Byłabym szczęśliwsza gdyby…

Obudził się. Był wściekły na siebie, że mógłby kiedykolwiek powiedzieć coś takiego. ‘Mógłbym?’ zadawał sobie non stop to pytanie w myślach. ‘Mógłbym być taką świnią? Czy może na serio sława już tak mnie zmieniła, że nie kontroluję tego co mówię?’ Krótki sen, a ile narobił w jego głowie zamieszania. ‘Boże, przecież ja jej nawet nie znam’ powtarzał. ‘Więc czemu mi na niej zależy.. Ona może nawet nie istnieć na dobrą sprawę.’ Przetarł oczy i wstał z łóżka. Spojrzał przez okno. ‘Co ona miała na myśli, mówiąc byłabym szczęśliwsza, gdyby.. gdyby co?’ Zaczął się zastanawiać, czy znowu mu się przyśni, gdy po raz kolejny pójdzie spać. Chciał tego, ale nie wiedział dlaczego tak bardzo mu na tym zależy. ‘Dobra Styles, ogarnij się.’ Pomyślał i chwycił za klamkę. Gdy otworzył drzwi poczuł zapachy dobiegające z kuchni. Zszedł na dół i skierował się do kuchni. Przy oknie stała jego mama. Spoglądała na spokojne ulice Holmes Chapel. Wiedziała, że Harry wszedł do kuchni, jednak nie spojrzała na niego.
- Czasami chciałabym żeby było jak dawniej. Mógłbyś właśnie wracać z piekarni. Oczywiście pracowałbyś tam w przerwach gdy nie szedłbyś na zajęcia do college’u.
- Wolałabyś takie życie?
- Nie wiem. Czasami tak. Wiesz sam jakie to męczące. My już nie żyjemy normalnie. Nigdy już nie będziemy żyli tak jak kiedyś. To nie jest możliwe.
- Ale żałujesz, że poszedłem do X-Factor.
- Nigdy kiedy widzę Ciebie na scenie. Wtedy zawsze takie myśli jak teraz znikają, bo widzę Ciebie pełnego życia, radości. Uśmiechasz się od ucha do ucha. Nawet nie wiesz jak bardzo się wtedy cieszę i jaka dumna z Ciebie jestem. Wtedy moje wszelkie wątpliwości znikają.
- Ale mimo wszystko…
- Nie skarbie. – przerwała mu. - Pragnę byś był szczęśliwy, nic więcej nie jest ważniejsze od Twojego i Gemmy szczęścia.
- Wiesz, że jesteś najwspanialszą mamą na świecie? – spytał i podszedł do niej po czym przytulił ją mocno. – Kocham Cię mamo.
- I ja Ciebie synku. – pocałowała go w czoło. – A teraz weź talerz i nałóż sobie obiad. Gemma dzwoniła i zaraz przyjdzie. Zjemy w końcu razem obiad.
- Dobrze. – uśmiechnął się i zrobił to o co prosiła go Anne.
Pięć minut później wpadła do domu Gemma. Uśmiechnęła się do Harry’ego siedzącego przy stole w salonie i machnęła do niego ręką. Ściągnęła buty i skierowała się w jego stronę. Podeszła i pocałowała go w policzek.
- Cześć braciszku. – powiedziała i poszła do kuchni. W drzwiach minęła się z Anne. Przywitała się i ruszyła po obiad. Nałożyła sobie odrobinę na talerz i wróciła do salonu. Usiadła obok Anne i zaczęła jeść. Jej długie włosy, koloru blond, do których wróciła niedawno, opadły jej na ramiona, gdy pochyliła się lekko do przodu. Odgarnęła je delikatnie zgrabną dłonią. Spojrzała na Harry’ego i uśmiechnęła się do młodszego brata. Byli do siebie podobni. Podobnie nawet się zachowywali. Ich ruchy, mimika twarzy, taki sam uśmiech, gesty. Nikt nie mógłby powiedzieć, że nie są rodzeństwem. Jednak i tacy się zdarzali, ale to ewenementy.
- Gemm, gotowa na Brits? – zapytał z uśmiechem Harry.
- Czekaj, czekaj. To nie idziesz z tą swoją Megg? Dobrze pamiętam imię, prawda? – zapytała ze zdziwieniem blondynka.
- Dobrze pamiętasz. Nie idzie ze mną, bo już nie jesteśmy razem. – odparł ponuro Harry.
- Oh God, nie ogarniam Cię Harry. Tak szybko zmieniasz te dziewczyny. – posmutniała. – Generalnie nie powinnam się wtrącać, ale Hazz, tak nie można.
- Tylko wiesz, że do chodzenia z nią byłem zmuszony. – warknął.
- Chill bracie, nie denerwuj się tak. Spokojnie. Nie musisz krzyczeć. Rozumiem. – powiedziała Gemma. – Chodziło mi tylko o to, właściwie chciałam się zapytać, czy Ty kiedyś stworzysz z kimś normalny związek? Jak do tej pory te dziewczyny były w związku – zaznaczyła w powietrzu cudzysłów – z Tobą po jakieś marne kilka tygodni. Martwię się o Ciebie.
Spojrzał na nią, ale nic nie odpowiedział. Wiedział, że ma rację, ale nie lubił jej tego przyznawać. Ona natomiast znała go na tyle dobrze, że nie musiał jej mówić ‘masz rację’, by ona o tym wiedziała.
- Braciszku. Chciałabym żebyś znalazł dziewczynę, z którą będziesz dłużej niż kilka tygodni. Dziewczynę, dzięki której będziesz szczęśliwy, którą nam przedstawisz i my będziemy razem z Tobą się cieszyli i w końcu będziemy z mamą spokojne, że masz kogoś, kto będzie przy Tobie w każdej chwili, złej i dobrej. – powiedziała patrząc na brata. – Nie bądź zły, bardzo Cię proszę.
- Gemm. – odezwał się po chwili. – Ja Ciebie też proszę, nie mówmy o tym. Ok? – spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami spod opadających na twarz ciemnych loków.
- Jasne. – odparła i wstała od stołu.
Zaniosła talerze do kuchni, później pozbierała resztę naczyń i zaczęła zmywać. Nie wstawiła do zmywarki, ponieważ mycie naczyń ją uspokajało. ‘Byłam dla niego miła, on jak zwykle odpiera wszystko atakiem’ myślała. Bolało ją, że brat tak bardzo pogrąża się w krótkich związkach, a później piszą o nim, że jest kobieciarzem, łamaczem serc. Nie chciała żeby określali jej młodszego braciszka właśnie w taki sposób. ‘Przecież on taki nie jest. Co się z nim dzieje?’ zadręczała się, mimo że miała zamiar się uspokoić. Nie udało jej się. Mycie naczyń tym razem nie pomogło.
- Córciu. – wybił ją z rozmyślań delikatny głos matki. – Chodźmy na spacer. Harry poszedł do pokoju. Dajmy mu trochę przestrzeni.
- Mamo! On generalnie cały czas jest poza domem, przestrzeni ma mnóstwo. Odwiedza nas i też nagle musi mieć przestrzeń, tylko dlatego, że powiedziałam prawdę? – wybuchnęła Gemma. – Przepraszam mamo. Nie chciałam na Ciebie krzyczeć. – opamiętała się nagle. – Wybacz, ja chciałam tylko spróbować mu pomóc. Martwię się o niego. Widzę jak Ty też się zadręczasz tymi ciągłymi nagłówkami w gazetach i portalach plotkarskich. Widzę. Mam już 26 lat, mamo. Nie jestem małą dziewczynką.
- Wiem kochanie. – powiedziała smutnym głosem Anne. – Dlatego proszę Cię, chodź ze mną na spacer. Potrzebuję tego w tym momencie.

Gemma spojrzała na mamę. Zauważyła w jej oczach niewidziany jeszcze kilka lat temu smutek. ‘Zmieniła się’ pomyślała. Przy ustach pojawiły się drobne zmarszczki od zbyt częstego smucenia się, takie same przy oczach. ‘Czy on nie widzi co jej robi?’ krzyczała wewnątrz myśląc o młodszym bracie. Obdarowała matkę uśmiechem, wzięła ją za rękę i pociągnęła do wyjścia. 

2 komentarze:

  1. Biedna Anne i Gemma, całkowicie poczułam ich bezradność. ;( czekam na kolejny. Kisses - Clary

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje zamówienie jest już gotowe. Pamiętaj o pobraniu go zgodnie z regulaminem.
    [http://remindmelove.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń